Peru

Góry Peru z plecakiem 🌋 Czy się da i jak to zrobić?

góry peru z plecakiem jacek kwapiński

Góry Peru sprawią, że poczujesz się trochę jak między Alpami a Himalajami. Szczyty są całkiem znane, wysokie, mogą być też trudne (choć nie wszystkie takie są). Nie spotkasz tam jednak ani europejskiej organizacji, ani azjatyckiej biurokracji. Panuje w nich po prostu dużo większa wolność ze wszystkimi jej plusami i minusami. Górskie służby ratunkowe działają w bardzo ograniczony sposób. W zamian za to, opłaty wstępu do poszczególnych rejonów i tzw. permity (pozwolenia na akcje górskie) najczęściej nie istnieją. Jeśli już są, to albo są bardzo tanie, albo nie są kontrolowane. Nierzadko budki biletowe na szlakach trekkingowych potrafią stać puste lub obsługa, nie mogąc rozmienić pieniędzy, pozwala przejść bez opłaty.

Huaraz - baza wypadowa w Peruwiańskie góry

Huaraz jest mniej znane niż Machu Picchu, czy Cuzco. Znacznie bardziej jednak pasuje do porównania z naszym Zakopanem. Jest to miasto między Kordylierą Czarną a Kordylierą Białą, nieco na północ od Kordyliery Huayhuash. W samym sercu Andów. O ile szukający atrakcji rodem z Krupówek byliby nieco zawiedzeni, to wachlarz ofert, jakie tam znajdziesz, wychodzi naprzeciw każdemu, kto choć trochę interesuje się górami. Zorganizowane opcje są trzy:

  1. Jednodniowe wycieczki autokarowe z pilotem;
  2. Trekking dookoła jednego z gigantycznych szczytów. Najwyższe góry Peru położone są ponad trzykrotnie wyżej niż Giewont, a ich obejście zajmuje do dwóch tygodni;
  3. Wynajęcie przewodnika górskiego i udział w wyprawie wysokogórskiej.
Panorama Huaraz
Panorama Huaraz

góry peru - ZACZYNAMY PRZYGODĘ!

W centrum Huaraz nie znajdziesz galerii handlowej, znajdziesz za to ściankę wspinaczkową na wypadek niepogody. Atmosferę w hostelach rozsianych po miasteczku można porównać do mini festiwali górskich. Poznanie partnera w góry zajęło mi co prawda trochę czasu, ale był zdecydowanie właściwym wyborem.

Był on nastawiony przede wszystkim na ściany skalne (na czele ze słynnym Sfinksem – 750 metrów ściany o trudnościach 5.11). Ja natomiast chciałem wejść na Huascaran Sur – najwyższy punkt Peru (6768 m n.p.m.). Oboje uznaliśmy, że naszym wspólnym celem przygotowawczym będzie Cerro Pisco – dość łatwy pięciotysięcznik.

Podróż w stronę Cerro Pisco

Była wiosna 2017 roku. 36-letni Alejandro to strażak, pilot helikoptera i wspinacz z Kolumbii zamieszkały w słynnym skądinąd Medellin. 23-letni Jacek to autor tego tekstu i poszukiwacz przygód. Już wtedy miałem na koncie najwyższy szczyt Europy, obu Ameryk czy najwyższy wulkan Azji. Góry Peru były następne na trasie z Ziemi Ognistej do Meksyku.

Analizując trzy podane wyżej opcje i mój niski budżet (15$ dziennie) opracowaliśmy wyjście numer cztery. Spakowałem namiot do plecaka, wynajęliśmy linę, uprząż, raki i czekan (w recepcji naszego hostelu zresztą). Na początku dołączyliśmy do „jednodniowej wycieczki autokarowej”. Tak w zasadzie tylko zapłaciliśmy kierowcy około 20 zł za dowiezienie nas na początek trasy do Laguny 69. Jest to jedna z największych atrakcji regionu. Stamtąd obwieszeni sprzętem górskim opuściliśmy grupę turystów z aparatami na ramieniu i udaliśmy się do bazy pod Cerro Pisco.

bilet
Tak wyglądał bilet do autokaru z wyraźnie zapisanym moim imieniem - Jacek

Góry Peru - w namiocie pod szczytem

W obozie przez trzy dni było raczej wesoło. Nazwy działały na mnie pobudzająco z wieloma intrygującymi akcentami. Autobus wysadził nas w miejscu La Curva (czyli „zakręt” w języku hiszpańskim). Na aklimatyzację idealnie nadawała się wspomniana wcześniej Laguna 69. Samo Pisco, oprócz nazwy szczytu, to także efektownie mocny peruwiański alkohol, którym się porządnie spili jego pierwsi zdobywcy. Dużo wyobraźni nie trzeba, żeby połączyć te fakty w podstawowe żarty. Trochę więcej, żeby wytłumaczyć Kolumbijczykowi, czemu mnie bawią.

Trochę mniej nas śmieszyła pogoda, no ale nauczony trekkingiem Santa Cruz wiedziałem, że ma ona bardzo przewidywalny schemat. Rano jest bardzo dobra, po południu bardzo zła. Punktualnie o godzinie 13:30 rozbijałem namiot, żeby godzinę później słuchać melodii spadających na tropik kropel deszczu. Santa Cruz było przygotowaniem do Cerro Pisco, które było przygotowaniem do Huascaran Sur. Czułem wyzwanie i ekscytację. Zwłaszcza że miejsce nie było przypadkowe.

kordyliera biała peru
Góry otaczające Cerro Pisco. Masyw śnieżny na drugim planie to Huascarn Sur.

Region Ancash, gdzie znajduje się Kordyliera Biała, Czarna i Huayuash, to miejsce jednych z najsłynniejszych gór na świecie. Siula Grande to główny teatr działań filmu „Czekając na Joe”. Artesonraju to góra 1:1 przełożona na logo Paramount Pictures. Alpamayo w 1962 roku wygrało plebiscyt na najpiękniejszą górę świata. Południowy wierzchołek kolosalnego Huascaran (6768 m) to najwyższa góra świata położona między zwrotnikami. Dokładnie pomiędzy trzema ostatnimi znajduje się wierzchołek Pisco.

Finalne przygotowania

Ostatnie godziny przed atakiem szczytowym są zawsze wyjątkowe. Trzeba bardzo rozsądnie zaplanować godzinę wejścia na wierzchołek. Celuje się na wschód słońca, ale nie można przesadzić w żadną stronę. Późne wejście oznacza większe szanse na lawiny i mniej zmrożony śnieg, po którym ciężej się poruszać. Zbyt wczesne dotarcie na wierzchołek, może się skończyć zamarznięciem na szczycie czekając pierwszych promieni słońca. Wyjście ustaliliśmy na godzinę duchów, północ. Sen był krótki, przerywany. Zadzwonił budzik. Wyszliśmy w mrok.

Wschód słońca góry Peru
Zdjęcie wykonane kilka godzin po wyruszeniu w kierunku szczytu

GÓRY PERU WZYWAJĄ - AND I MUST GO

To nie był pierwszy raz, kiedy pokonywaliśmy solidny nasyp kilkadziesiąt minut od naszego namiotu. I nie był to też ostatni raz, kiedy się tam zgubiliśmy.  Nie minęło 20 minut i już poszliśmy po ciemku o 90 stopni w złym kierunku na krawędzi gigantycznej moreny lodowca. To jej kruchą wewnętrzną ścianą trzeba było zejść do piarżystej „misy”, której druga strona, już silnie pokryta szczelinami, wyprowadzała na przełęcz.

Chcieliśmy wykonać spory łuk po zboczu i łagodnie zejść do majaczących świateł latarek innych ekspedycji w dole misy. Całkowicie przypadkiem jednak, drugi raz przeszukując krawędź, trafiliśmy na prawie pionową skalną ściankę zaopatrzoną łańcuchem jak na Giewoncie czy Zawracie.

Raz kozie śmierć. Zeszliśmy na piarg, gdzie szybko z powodu beznadziejnych oznaczeń zgubiliśmy się po raz drugi (po dwunastu godzinach, wracając, zgubiłem się w tym miejscu po raz trzeci mimo światła dziennego). Nie wiem jakim cudem doszliśmy do skraju lodowca. Założyliśmy raki, związaliśmy się liną. Dochodziła 3:00. Tuż przed wschodem słońca jest to najzimniejszy okres w ciągu doby.

OSTATNIE METRY

W wyższych górach bardzo często spotykałem się ze zjawiskiem liczenia. Liczenia kroków, a następnie głębokich oddechów podczas odpoczynku opierając się na czekanie. I tak w kółko. Warto to robić, bo jest to motywacja do utrzymania pewnego tempa, ewentualnie pierwszy sygnał jego pogarszania. Mijały metry, ja zapadałem się w śnieg na wysokości 5400, 5500, 5600… Palce u stóp drętwiały porządnie, łydki mnie bolały od ciągłego poruszania nimi. Alejandra trafiła wysokość, mnie zimno. Na całe szczęście mrok oszczędził nam strachu na widok przecinających lodowiec szczelin.

Tak! Weszliśmy! Polsko-kolumbijski tandem zdał egzamin i przez kilka dni operacji całkiem się zaprzyjaźniliśmy. Pogoda trafiła nam się jedna na milion, a ja w końcu doczekałem się góry z prawdziwego zdarzenia po wielu niepowodzeniach w maju. Był to w tamtym momencie drugi najwyższy szczyt w moim życiu. Podczas schodzenia nigdy wcześniej nie widziałem tak imponujących formacji, góry Peru urzekały.

góry w peru szczyt pisco jacek kwapiński
Jacek i Alejandro na szczycie Cerro Pisco 5752 m n.p.m.

POWRÓT DO CYWILIZACJI

Z Alejandrem w okolicach Huaraz udało nam się jeszcze razem powspinać, potem spotkaliśmy się drugi raz w Medellin. W 2017 roku jednak już ani Huascaran mnie, ani Sfinks jemu się nie powiódł… Czy mogą być lepsze powody do powrotu w góry Peru?

Na Cerro Pisco wchodziłem ramach 1-rocznej podróży między 2016 a 2017 rokiem. Jej celem było wejście na najwyższy punkt każdego kraju Ameryki Południowej (następnie rozszerzony o Amerykę Łacińską). Ważnym aspektem była możliwie duża samodzielność i przygodne przemieszczanie się (prawie w całości autostopem i transportem lokalnym). Zapraszam na swój fanpage, jest on archiwalny, ale historie tam opisane – góry Peru nie są jedynym tematem – wiecznie żywe…

Autor tekstu: Jacek Kwapiński – podróżnik oraz twórca strony Andy po Polsku.

Chcesz pojechać do Peru?