Męczennicy z Peru. Historia polskich misjonarzy w andyjskim Pariacoto.

męczennicy z peru

Poznaj ujmującą historię polskich misjonarzy w pracujących w Andach. Dowiedz się, jak dziś wygląda Pariacoto, górskie miasto, w którym ostatnie lata życia spędzili męczennicy z Peru: Zbigniew Strzałkowski oraz Michał Tomaszek. Poznaj doświadczenie ks. Wiktora Zajusza, który w 2017 roku żył i pracował na misji w Pariacoto.

Jaki był cel misji Błogosławionych Męczenników?

Była to ewangelizacja tych bardzo biednych, ale spragnionych Boga ludzi. Pomoc charytatywna, udzielanie im sakramentów świętych oraz… zwyczajna obecność wśród nich. Byli tymi, którzy nie tylko mówili im o Bogu i Jego miłości, ale to pokazali swoimi czynami a przede wszystkim swoją śmiercią męczeńską.

Młodość polskich męczenników w Peru

męczennicy w peru zbigniew strzałkowski

Błogosławiony Ojciec Zbigniew Strzałkowski

Urodził się w 1958 w Tarnowie i został ochrzczony w miejscowej katedrze. Od 1965 do 1973 chodził do szkoły podstawowej w Zawadzie. W roku 1978 ukończył szkołę średnią w Tarnowie i przez rok zajął się pracą zawodową.

Następnie (rok 1979) Zbigniew rozpoczął nowicjat w zakonie Ojców Franciszkanów Konwentualnych w Smardzewicach.  Pod koniec 1986 ukończył studia filozoficzno-teologiczne w Krakowie, a święcenia kapłańskie otrzymał we Wrocławiu 7 czerwca 1986 roku. W latach 1986-1988 pracował jako wicerektor Niższego Seminarium Duchownego Ojców Franciszkanów w Legnicy.

Na misję do Peru ruszył w 1988, której celem była położona w Andach wioska Pariacoto. W dniu 9 sierpnia 1991 roku został zabity przez terrorystów z organizacji Świetlisty Szlak (Sendero Luminoso). Ojciec Zbigniew został pochowany w kościele w Pariacoto. Dnia 5 grudnia 2015 roku owocem jego męczeńskiej śmierci, była beatyfikacja w leżącym na północy Peru mieście Chimbote. Ma dwóch braci.

męczennicy z peru michał tomaszek

Błogosławiony Ojciec Michał Tomaszek

Michał Tomaszek urodził się w 1960 w Łękawicy koło Żywca. Przyjął tam chrzest w kościele parafialnym oraz wychowywał się w towarzystwie brata bliźniaka, oraz dwóch sióstr. Do 1975 był uczniem szkoły podstawowej w Łękawicy, następnie przeniósł się do Lednicy, gdzie ukończył szkołę średnią w 1980 roku.

W roku 1980 (czyli rok po Zbigniewie Strzałkowskim) rozpoczął nowicjat w zakonie Ojców Franciszkanów Konwentualnych w Smardzewicach. Z kolei w 1987 ukończył studia filozoficzno-teologiczne w Krakowie i w tym samym roku przyjął święcenia kapłańskie w Krakowie. Od 1987 do 1989 pracował jako duszpasterz w Pieńsku.

Misja Ojca Michała w Peru rozpoczęła się w 1989 roku, kiedy jako młody kapłan dostał zgodę na wyjazd do miejscowości Pariacoto. Dnia 9 sierpnia 1991 roku miała miejsce tragiczna śmierć męczeńska z rąk terrorystów z organizacji Świetlisty Szlak (Sendero Luminoso). Ojciec Michał Tomaszek został pochowany w kościele w Pariacoto, a 5 grudnia 2015 roku, w mieście Chimbote, miała miejsce jego beatyfikacja.

Męczennicy z Peru. Życie w cieniu "Świetlistego Szlaku"

Parę słów odnośnie męczeńskiej śmierci Ojca Zbigniewa oraz Michała. W latach 80 i
początków 90 ubiegłego stulecia w Peru działała organizacja terrorystyczna Świetlisty Szlak (Sendero Luminoso). Była to grupa ludzi która chciała w tym kraju przeprowadzić rewolucję komunistyczną. W skutek tych działań zginęło z ich rąk tysiące Peruwiańczyków. Kościół katolicki również był postrzegany przez ta organizację jako wróg: bo nauczał o miłości, mówił o przebaczeniu, o tym że nie można zabijać niewinnych ludzi a wręcz pomagał tym ludziom materialnie. W oczach senderystów było to zwyczajne zniechęcanie ludzi do rewolucji.

W dniu 9 sierpnia 1991 roku grupa terrorystów przybyła kolejny raz do Pariacoto. Byli już tam wcześniej parę razy, jednak tego dnia po wieczornej mszy świętej weszli do klasztoru, związali obydwu kapłanów i zabranym samochodem wywieźli z misji. Po drodze zabrali również miejscowego wójta (alcalde) Pariacoto, przejechali przez drewniany most, który łączy miasteczko z drogą do Huaraz, most podpalili i pojechali w góry około 2 km od miasteczka do miejsca zwanego Pueblo Viecho (co po hiszpańsku znaczy stara wieś). Tam strzałami w tył głowy zabili całą trójkę. Przy klasztorze do samochodu zdążyła wsiąść będąca peruwiańską siostra zakonna Berta, ale uniknęła śmierci ponieważ terroryści wyrzucili ją jeszcze przed mostem.

Miejsce śmierci polskich misjonarzy w Peru
Miejsce śmierci polskich misjonarzy w Peru.

Męczennicy z Peru pozostali w Pariacoto

Po północy miejscowa ludność świadoma co się stało poszła szukać ofiar i w znaleziono ich ciała w wspomnianym Pueblo Viejo. Szybko poinformowano Biskupa Chimbote (Pariacoto należy do tej diecezji) o tym co się stało. Zaniepokojony biskup jeszcze tej samej nocy przyjechał do Pariacoto. Na drugi dzień zawieziono ich ciała do szpitala w Casma (w celu dokonania sekcji zwłok), a potem odbył się ich pogrzeb. Zostali pochowani w miejscowym kościele w Pariacoto. Przed beatyfikacją w 2015 roku do kościoła dobudowano kaplicę Męczenników i tam przeniesiono trumny Ojca Zbigniewa Strzałkowskiego oraz Michała Tomaszka.

Co ciekawe w Pariacoto w tym czasie przebywał z nimi również trzeci Ojciec Franciszkanin – Jarosław Wysoczański, ale w czasie tych wydarzeń był na urlopie w rodzinnej miejscowości w Polsce. W ten sposób najprawdopodobniej uniknął śmierci. Wspomniana wcześniej siostra Berta, była głównym świadkiem przy procesie Beatyfikacji i żyje do dzisiaj. W tej chwili (2021) mieszka w klasztorze w Limie.

męczenicy z peru grób zbigniew strzałkowski oraz michał tomaszek
Symbliczny grób Zbigniewa Strzałkowskiego oraz Michała Tomaszka na cmentarzu w Pariacoto.

Jak wygląda Pariacoto dzisiaj?

Pariacoto to piękne miasteczko położone u stóp Andów. Parafia w Pariacoto jest bardzo rozległa. Oprócz samego miasteczka polscy misjonarze prowadzą tam działalność duszpasterską i są odpowiedzialni za obsługę około 70 kaplic rozsianych po górach. Najwyższa znajduje się na wysokości ponad 4000 m n.p.m. Ojcowie Franciszkanie prowadzą również w parafii centrum katechetyczne, gdzie spotykają się różne grupy parafialne. Prowadzą również działalność charytatywną. Co roku w rocznicę męczeństwa odbywają się wielkie uroczystości, na które przyjeżdża bardzo wielu ludzi.

męczenicy z peru pariacoto
Pariacoto

Ostatnio na terenie misji założyli ogród ekologiczny, gdzie uprawiają pomidory i zioła. Przy parafii działa jeszcze zespół muzyczny założony przez Ojca Michała. Co ciekawe we wszystkich sklepach i restauracjach w Pariacoto widoczne są zdjęcia Męczenników. Tak samo jest w domach mieszkańców wioski. Nawet tzw. „moto-taxi” (niewielkie riksze oferujące przejazdy na krótkie odległości) mają nazwę Miguel (Michał) oraz Zbigniew. Pamięć o Męczennikach jest tam bardzo żywa. Po wielu pracach modernizacyjnych kościół w Pariacoto dzisiaj wygląda imponująco. Właściwie można powiedzieć, że jest to już Sanktuarium polskich Męczenników w Peru.

męczenicy z peru kościół w pariacoto
Kościół w Pariacoto.

Męczennicy z Peru. Doświadczenia ks.Wiktora zajusa

Sam w roku 2017 byłem również w Pariacoto. Chociaż byłem tzw. gringo, ludzie dla mnie bardzo życzliwi. Wspomnienie Męczenników, jak już napisałem, tam bardzo żywe. Bardzo często słuchałem opowiadań miejscowych o Męczennikach. Ludzie nie są tam bogaci, ale myślę, że są bardziej szczęśliwi od nas. Szczególnie tam w górach. Mimo że mają często niewiele (czasami tylko tyle, aby tylko przeżyć z dnia na dzień), są bardzo pogodni.

Jak trafiłem do Pariacoto?

Wszystko zaczeło się, gdy znalazłem w Internecie stronę  Ojców Franciszkanów Konwentualnych z Krakowa. Wyczytałem kolejne informacje. Następnie nawiązałem z nimi kontakt, jak również z rodzeństwem Błogosławionych Męczenników. Potem udało mi się sprowadzić do parafii relikwie I stopnia Błogosławionych Męczenników (są to małe fragmenty ich kości pobrane przed ich beatyfikacją). Potem były nabożeństwa w kościele za ich wstawiennictwem, na które przychodziło mnóstwo ludzi. Ale to nie wszystko.

W styczniu 2017 roku pojechałem po raz pierwszy do Peru razem z moimi przyjaciółmi (było nas 7 osób). Celem naszej pielgrzymki było oczywiście Pariacoto. Po powrocie Męczennicy dalej dawali znać o sobie. Postanowiłem przejść do Zakonu Ojców Franciszkanów Konwentualnych prowincji Krakowskiej i pojechać na misje do Peru. Ks. Biskup wyraził na to zgodę, bo byłem kapłanem diecezji katowickiej.


W czerwcu 2017 r. po 19 latach bycia proboszczem pożegnałem się ze swoimi parafianami i 4
sierpnia 2017 r. wyjechałem na misje do Peru. Byłem tam na 3 parafiach prowadzonych przez Ojców Franciszkanów w Limie, Chimbote i Pariacoto. Byłem jeszcze we wrześniu 2019 r. po raz trzeci w Peru i myślę, że nie ostatni.

kaplica polskich męczenników w Pariacoto
Ks. Wiktor w kaplicy polskich meczenników w Peru.

Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych

W dniu 5 grudnia 2015 r. kiedy była ich beatyfikacja, byłem już 18 lat proboszczem w parafii św. Józefa w Mysłowicach- Krasowach. Był to czas odwiedzin duszpasterskich tzw. „kolędy”, która rozpoczynała się o godzinie 12:00. Wcześniej wyczytałem w gazecie, że o 10:00 jest w polskiej telewizji transmisja ze mszy św. beatyfikacyjnej Polskich Męczenników z Peru. Więc postanowiłem ją obejrzeć. Widziałem pól mszy świętej no i poszedłem na kolędę. Wieczorem znalazłem czysty zeszyt i postanowiłem, w nim zapisywać wszystko, co jest związane z Męczennikami. Zresztą mam go do dzisiaj i dalej zapisuję. Myślałem, że to już wszystko jednak, Męczennicy dalej „siedzieli” mi w głowie. 

Kiedy Przyleciałem do Peru i opowiadałem  Ojcom Franciszkanom o tej transmisji oglądanej o 10 rano w Polsce. Zdziwili się i powiedzieli, że mi się chyba coś pomieszało, bo msza była o 10:00… w Chimbote (miasto na północy Peru). W Polsce była w tym czasie godzina 16:00. Nic mi się nie pomieszało – widziałem ją o 10:00 w polskiej telewizji i nawet to zapisałem w tym swoim zeszycie, o którym też wspomniałem. I to jest dla mnie tajemnica, dla której nie znajduję wyjaśnienia. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.

Mój Pobyt w Pariacoto

Ciągle doświadczałem życzliwości Peruwiańczyków. Dzieci zawsze mnie poprawiały, kiedy pomyliłem coś po hiszpańsku, ale zawsze było to z uśmiechem, no bo „padre Wiktor” znowu się pomylił i coś powiedział nie tak. Rozmawiałem też z miejscową młodzieżą i też wspominali polskich męczenników, chociaż przecież ich osobiście nie znali.

Wieczorami podziwiałem piękne gwieździste niebo (z bardzo widocznym krzyżem południa), a w dzień wspaniałe widoki gór. Pobyt w Peru a szczególnie w Pariacoto pozostanie na zawsze w mojej pamięci (nie tylko w zdjęciach, które tam zrobiłem). Wszystkim, którzy będą kiedyś w Peru, polecam odwiedzić to miejsce modlitwy, skupienia oraz ciszy.

Uroczystości ku czci Męczenników w Pariacoto
Uroczystości ku czci polskich męczenników w Pariacoto.

Czym zaimponowali mi polscy męczennicy?

To, co teraz piszę to moje bardzo osobiste przemyślenia, ale chętnie się z nimi podzielę. W czym najbardziej imponuje mi życie Błogosławionych Męczenników: tym, że wytrwali do końca. Mogli uciec z misji, tym bardziej że wiedzieli co się tam w Peru dzieje. Jednak zostali ze swoimi parafianami do końca. Nie zostawili ich samych, mając świadomość, że mogą zginąć. To tak jak w przypowieści o dobrym pasterzu, który nie opuszcza swoich owiec w chwili zagrożenia, ale pozostaje z nimi do końca.

Jak ich historia wpłynęła na moje życie? Trudno mi wyliczyć wszystkie szczegóły. Powiem tylko jedno: inaczej patrzę na świat. Na ludzi któreych codziennie spotykam na swoje drodze. Wiem, że czasem warto z czegoś zrezygnować… chociaż może mi się to podoba. Wiem, że miłość do ludzi to nie mogą być tylko puste słowa, ale za tym muszą iść konkretne gesty. Wiem również że życie to nie tylko sama tzw. „kasa”, bo można jej mieć dużo a być nieszczęśliwym.

Cieszę się z każdego dnia, który dostaje od Pana Boga i za to Mu dziękuję.

Powrót do Polski

Po półrocznym pobycie w Peru musiałem wrócić do kraju z powodów zdrowotnych, ale Błogosławieni Męczennicy są dalej w moim życiu i ciągle mnie „zaskakują”. Mimo że już nie jestem w Peru tylko w Polsce to cały czas mam kontakt z Ojcami Franciszkanami w Peru i nie tylko tymi z Peru, ale także tymi tu w Polsce. Błogosławieni Męczennicy są dalej w moim życiu, często innym opowiadam o Nich, o moim pobycie tam na misjach w Peru, modlę się do nich, prosząc za mną i moimi bliskimi o wstawiennictwo u Boga. Wiem, że do końca życia będą mi towarzyszyli.

Powrót do Polski

Pan Bóg na drodze życia każdemu z nas stawia drugiego człowieka. Na mojej postawił Błogosławionych Męczenników i za to Mu serdecznie dziękuję. To, co napisałem, to nie są tylko górnolotne słowa. Pisałem to z serca, a nie z konieczności czy dla poklasku. Może kiedyś komuś się przydadzą. 

To jest moje świadectwo i dziękuję Panu Pawłowi Wilk z biura podróży Feel Peru Travel za możliwość podzielenia się moimi rozważaniami na temat misji w Pariacoto. Błogosławieni Męczennicy wstawiajcie się u Boga za Panem Pawłem, jego żoną, jego rodziną oraz za wszystkich którzy będą korzystać z ich biura podróży, którzy odwiedzać będą Peru. Miejcie ich w swojej opiece.

Paz i Bien/ Pokój i Dobro,

Ks. Wiktor Zajusz
Ks. Wiktor Zajusz

Dowiedz się więcej o misjach Franciszkanów w Polsce oraz Peru: